Oglądając "Komornika" byłem zachwycony i bliski ochrzczenia go jednym z najlepszych filmów polskich ostatnich lat. Niestety przegięli z tym nawróceniem. Rozumiem, że śmierć go mogła poruszyć, ale zmiany o 180 stopniu nie trawię.
Do tego kiepska Korzuchowska i Opania.
Poza tym świetnie. 8/10.
no kuffffa. Przeciez on nie był zly tylko zamknąl sie w pancerzu sku...wysyna. Wiem, co mówie bo taki jestem. heh.
Korzuchowska ? Opania ? Kiepscy ? pzreciez oni tam byli z 8 minut razem wzieci.
I co? Nagle mu się ten pancerz rozsypał?:P
Pewnie trochę więcej. Ale te 2 punkty odjąłem za tę przemianę, a nie za Opanię i Korzuchowską.
I takie pytanie: czy była scena jak Komornik we wigilię coś zajmuje? Bo kojarzę coś takiego za pierwszym razem jak oglądałem, a dzisiaj na TVP nic takiego nie było.
No... wlasnie dlatego , ze to byl tylko pancerz. WIesz, możesz grać skur...yna dlatego , że coś CIe boli ( proponuje przypomniec sobie jego opowiesc o ojcu ) a w pewnym momencie , jesli w glebi jestes dobry to pękasz.
Eeee. eeee. Nie było takiej sceny. Ja w sumie wczesniej nie widzialem tego filmu. On lecial już keidys ? Moze w wigillie go oglądałes ? hahaha
A Twoja kiedyś pękła?:P Nie przekonuje mnie to.
No od 2004 to chyba leciał, nie? Ja oglądałem u kolegi. Chyba z DVD.
No pękła w drugą stronę. Poszedłem do hipermarketu z uzi ale zajączek wielkanocny skruszył moje serce.
Od 2005. Własnie też mi się to podejrzane wydaje, że taki stary film i to polski jeszcze nie leciał na TV ale też sobie nie przypominam.
Ahahaha. Jasne.
W sumie nigdzie nie wrzeszczeli, że premiera to pewnie leciał. A na bank był na c+
Apropos chuj***ch postaci. Mnie rozwaliło kiedy Chyra stwierdza, że Kinga Preiss byla najfajniejsza laską w calej szkole. No Come on.... Come on.... hahah
dokładnie. Ale powyzszą wymiane zdan zrozumiemy tylko : Ty, Ja. I... osobnicy , którzy widzieli te 2 filmy.
Wiem, ale nie chciało mi się tego rozwijać. Wiedziałem, że kto ma zrozumieć ten zrozumie. :D
Jest 1 problem. Moje nieposkromione IQ nie pozwala mi przejsc obojetnie. Może Preissowa rzeczywiscie była najfajniejsza dupą w szkole. Po prostu pozostałe były jeszcze gorsze. heh
istotnie, leciało to jakieś dwa lata temu w TV; wtedy i ostatnio oglądałem; podzielam zdanie zakrzy że przegięli, ale i tak uwielbiam filmy gdzie jest wyraźny skur..syn z prostymi, czystymi zasadami
no nie tylko śmierć go nawróciła, ale też akcja z akordeonem, kiedy jego zawodowe życie tak boleśnie zderzyło się ze sprawami osobistymi....
ogólnie 7/10 - film ok, ale nie powalił mnie, no i Kożuchowska rzeczywiście trochę słaba...
No ok, akordeon też. Ale mimo wszystko przegięli, że oddał chyba wszystko, a do tego jeszcze piniondze rozdawał.
oooo hola hola szefie! Oczywiście, że człowiek może się tak zmienić. Są pewne wydarzenia w życiu, które powoli wpływają na daną osobę i ją kształtują, są też takie które potrafią zmienić tą osobę diametralnie w krótką chwilę. Np. ludzie którzy nic nie mówią przez powiedzmy miesiąc po wydarzeniu dla nich szokującym. Komornik z filmu miał taką zachwianą naturę, był strasznym skr*ysynem by po chwili, jak po uderzeniu łopatą w łeb się zmienić w przesadnie dobrego. Ja to kupuje, takiego polskiego filmu nie widziałem już sto czterdzieści pięć lat.
To chyba nie ta skala. Nie powinna go tak bardzo obejść śmierć Marczaka. To nie on go powiesił, nie on zakopał mu babcię i nie on brał na nią kredyty. Noe mógł też wiedzieć, ze ten się powiesi. No i jak sam piszesz "powiedzmy miesiąc", a później wracają do normalności. Komornik nie wrócił do swojej normalności.
oczywiście, samobójstwo piłkarza nie ma żadnego znaczenia. to, co wstrząsnęło komornikiem, to przede wszystkim dwie rzeczy: nagłe pojawienie się Gosi [fakt, że nie chciała go wykorzystać, wtedy, w kawiarence, wspominała coś o własnych problemach, komornik to wiedział i na pewno poruszyła go jej bezinteresowność] oraz odejście jego współpracownika, tego, co z nim jeździł samochodem, to było jak gest Brutusa, a kiedy odchodził na środku pustej ulicy, komornik zawołał za nim cicho: "przyjacielu", to było cholernie wzruszające.
Kożuchowska nie była słaba - dostała zwięzłą, krótką rólkę, którą miała odegrać jak rasowa blondynka, i wyszło okej.
a "nagła przemiana" sama w sobie jest chwytem filmowym. przecież nie chodzi o to, by było realistycznie, tylko żeby wprowadzić kontrast.
10/10, nie widzę żadnych wad w tym filmie.
Zaraz, zaraz. Odejście współpracownika miało miejsce już po tym jak oddał figurkę i resztę fantów.
Kożuchowska grała chyba panią adwokat. To mi się kłóci z wizją rasowej blondynki. Wdaje mi się, że miała ociekać seksem. Jedynym jej pomysłem było wzdychanie jakby miała astmę. Ja bym jej nie wziął.
Ok, ostatnią tezą zburzyłeś moją wizję filmu. Myślałem, że część wydarzeń jest inspirowana realnymi zdarzeniami, ale widzę, że to ma być coś jak bajka, gdzie wszystko jest jedną wielką metaforą.
*zburzyłaś.
jeszcze drobna kosmetyczna korekta: źle się wyraziłam, mówiąc, że samobójstwo nie miało znaczenia - nie miało dla nawrócenia, ale było bezpośrednią przyczyną rozpoznania komornika - że środowisko, w którym się znajduje, to g*wno.
no tak, adwokat, tylko że jakkolwiek seksowna miała być, nie mogła przyćmić blasku komornika, i dlatego jej rola musiała być jak najmniejsza i jak najgłupsza. musiała pasować do tego biurokratycznego świata i nie mogła zwracać szczególnej uwagi, właściwie to miała grać przechodnia numer 3 :)
inspirowane czy nie inspirowane, każdy film powinien być sztuką. nie mylić z bajką.
No to też tak zagrała, że niczym pozytywnym się nie wyróżniała czyli była tragiczna.
To, że film jest sztuką znaczy, że musi być nierealistycznie?
nie, w drugą stronę - jeśli film jest nierealistyczny, to można podejrzewać, że zostały w nim użyte jakieś celowe wypadki. w tym szczególnym wypadku nagłe następstwo po sobie scen złego i dobrego komornika akcentuje znaczenie całej przemiany, jej ogrom.
gdyby kożuchowska się wyróżniała, to nie byłby to film o komorniku tylko o pani mecenas.
Ale ten film JEST realistyczny! Takie tłumaczenie można dopasować do każdego filmu i zrobić z niego arcydzieło. W tym specjalnie było nierealistycznie, w tamtym specjalnie było słabo.
W TDK wyróżniał się Ledger, a mimo to jest to film o Batmanie. I do tego 10/10.
masz rację. nie wiem, jak odpowiedzieć :)
czasem miewam skłonności do nadinterpretacji. cóż, szanuję Twoje zdanie, ale pozostaję przy swoim. i przyznaję się bez bicia, nie miałam jeszcze przyjemności oglądać batmana. to, czy podpisujemy coś jako arcydzieło, to już kwestia wyczucia. tego, czy wierzymy w to, że to, co widzimy w filmie, było zamierzone przez reżysera. w wypadku komornika - tak, wierzę całym sercem, że film został dopracowany do końca, a nie "lapło mu się" i wygląda na porządny kawałek sztuki.
a jak wyobrażasz sobie, jak kożuchowska miałaby zagrać według Ciebie "lepiej"? bo mam takie przeczucie, że gdyby jej postać była bardziej z krwi i kości, to nie pasowałaby do biurokratycznego g*wnianego światka, z którego ucieka komornik. padłaby cała scenografia.
No może to i było zamierzone, ale nie uważam, żeby to było dobre rozwiązanie.
Ja sobie nie wyobrażam lepszej Kożuchowskiej. To powinna być inna aktorka.
Mi się przemiana bardzo podobała, podobna do tej z opowieści wigilijnej. Poza tym ważniejsza jest symbolika, a nie rozważanie czy to możliwe że sku rwiel może sie nawrócić /
No to może to nie był komornik tylko symbol egzystencji ludzkiej? Marczak symbolizował reprezentację Polski. Jego śmierć oznacza śmierć polskiej piłki. Kożuchowska naturalnie jest symbolem polskich seriali dlatego zagrała tak słabo. A że gra w M jak Miłość to kochała komornika, który jako symbol egzystencji ludzkiej nadaje się idealnie do flirtu z telenowelą. Czego symbolem jest asystent?
"Oczywiście, że nie. Ja jestem głupim debilem."
-przynajmniej jesteś szczery chłopie:)
A mi się w tym filmie nie podobała nie tylko szybka przemiana, ale też i pare innych spraw.
Nie mam sentymentu do Kożuchowskiej, M jak Miłość nie oglądałem, ale moim zdaniem zagrała dobrze. Pamiętam ją z Kilera i tam grała podobnie, a grała tam rolę dosyć ważną.
Oprócz właśnie tego nawrócenia denerwowały mnie takie amerykańskie dialogi, gdzie tłumaczy się dla widza wszystko jak dla debila (nawet "-Chodzi o uczciwość. -Przepraszam, co?" wydało się dla mnie zbyt dosadne, mogli tego nie powiedzieć, a widz by sobie sam to dopowiedział), zbyt to wszystko dosłowne było, jakby brak tutaj czegoś głębszego. A tu proszę, ToTheNorth wyszła z bardzo ciekawą interpretacją (btw, lepsza nadinterpretacja niż narzekanie jak to film jest gupi), gdzie towarzysza komornika porównuje do Brutusa. Intrygujące.
No dobra, to może znajdzie się ktoś mądry kto mnie oświeci i napisze czemu:
- Podczas przesłuchania Chyra mówi, że dnia tego i tego został oświecony przez Matkę Boską? O co to chodzi? O to, że zwariował, czy naprawdę ją zobaczył, czy nagle zaczął wierzyć w Boga? O co tu chodzi?
- O tym gównie pod koniec ciągle mówią? That's ridiculous jakby to powiedział ktoś z holiłuda.
- Ci ludzie podczas przesłuchania kłamią? Nawet starsze osoby? Naprawdę zostały one opłacone i tak dobrze zaczęły kłamać? Co jest?
Film leciał w tv na jedynce, w środku tygodnia, tylko, że nie w wakacje, pamietam, że wtedy o 20 było już ciemno. :)
One kłamią nie za kasę, tylko dlatego, że Chyra był dla nich sk...synem i nie wierzą w jego przemianę.
świadkowie kłamią, bo nie chcą się przyznać, że dostali pieniądze - boją się, że sąd/rząd/komornicy im tę forsę odbiorą. to podłość ludzka - nie liczy się niewinność komornika, tylko ich własny interes.
matka boska moim zdaniem jest tylko elementem scenografii. takim dopowiedzeniem. kolejnym czynnikiem, który wyjaskrawia przemianę.
ta dosadność pewnych tekstów [i ten cały kontrast, wyolbrzymienie etc.] jest efektem nastawienia reżysera do widza. reżyser nie ufa szerokiej [masowej] publice, i dopowiada wszystko bardziej niż wystarczyłoby dla wrażliwszego widza. ja przymykam na to oko, przecież chodzi o dobro ogółu.
Muszę się zgodzić, film byłby bardziej przyjazny, jakby ukazali zmianę w człowieku, np. poprzestając na samobójstwie tego człowieka, scenie z akordeonem.. Chyba za bardzo to zgloryfikowali, przez to dobry, szczery obraz pogłębił się w patosie. I chyba tylko to mnie drażniło, reszta filmu ok. Świetny Chyra.
Moim zdaniem lepszym zakończeniem byłaby śmierć głównego bohatera spowodowana brakiem sprzętu zabranego ze szpitala.
No trochę lepiej, ale też byłoby to naciągane. :P Powinien być skur wysynem do końca.
Mam podobne odczucia co do tego filmu - część "Komornika" do nawrócenia naprawdę dobra, ale już samo nawrócenie zrobione tak jakby "na chama" - zbyt nachalne i naciągane, mało realistyczne, płytkie i nie dające dużo do myślenia, jak z jakiegoś przeciętnego dramatu amerykańskiego.
poza tym stwierdzenie ze opania byl slaby klasyfikuje cie jako skonczonego idiote a nie glupiego debila.
pozdrawiam (srodkowym palcem)
O, dziecku się przypomniało w pierwszy dzień szkoły. Od jutra zacznie się nauka, a nie siedzenie przed komputerem chłopczyku.