bałam się, ze bedzie cukieorkowe zakonczenie, tzn. że Gosia i Lucek wezmą slub, zakochają sie w sobie na nowo i bla bla... ale na szczescie nie:) obyło się bez tandety. Polecam!
To prawda. Najlepsze zakończenia to takie, które nic nie wyjaśniają. Jak tutaj.
Ileż można oglądać tych cukierkowych happy endów :), nawet jeśli chciałoby się je zobaczyć...
Mam wrażenie, że takie cukierkowe happy endy nie są w stylu polskiego kina. Jakby to była amerykańska produkcja to bankowo byłby happy end. Źli poszliby do więzienia, pani adwokat wpadłaby do szamba albo dostała tortem w twarz, a w ostatnim ujęciu Lucek z Gosią i dziewczynką z akordeonem odchodziliby w stronę zachodzącego słońca ... ^^ aż strach pomyśleć, jakby to w Bollywood zrobili ;)
Wiem, że odkopałem post sprzed 9 lat, ale za co pani adwokat miałaby wpaść do szamba? Przecież ona była neutralną postacią w tym filmie. Ani złą, ani dobrą (no nie licząc tego, że męża zdradzała).
Przecież tu jest zakończenie jak z bajki- biedna dziewczynka z akordeonem gra w orkiestrze z biednymi górnikami, którym to zły komornik pomógł, gdy już stał się dobrym komornikiem. Nawet nikt nie zastanawia się, jak niby ta dziewczynka miałaby trafić do tej kapeli górników i jeszcze wszyscy trafić mieli na pogrzeb osoby zupełnie z nimi nie związanej. Jeszcze na koniec komornik "wygarnął" wszystkim złym,po czym odszedł w swoją stronę... to zakończenie było tak nierealne że aż śmieszne, z drugiej strony, gdyby tam jeszcze dodali ślub Lucka z Gosią to jakoś wcale nie zrobiłoby się bardziej nierealnie ;)